jednym torem

zafiksowany zupełnie zostałem, sam przez się, na te 5km całkowicie i permanentnie. totalnie dostałem amby na ten dystans czy też by być precyzyjnym, na swój parkrun, sam nie wiem dlaczego, ale wygląda na to, że znalazłem nowego przyjaciela.

przez te dwa ostatnie tygodnie, na pewno poczyniłem duży progres co prawda na na masie, ale progres jest progres i trzeba się cieszyć z małych rzeczy, o ile cztery kilogramy na plusie można nazwać małymi.

być może mały wpływ na to miał- bo nie zmieniłem radykalnie żywienia, nie objadam się jak chomik, więc jedyne co przychodzi mi na myśl, to zmiany w pracy, chodzę dużo mniej, może 1/3 tego co było, praktycznie nie pracuje już fizycznie i wygląda na to, że trzeba będzie ograniczyć michę i to porządnie, jak tak dalej będę nabierał z powietrza.

ewidentnie coś muszę z tym zrobić i jedyne co mnie pociesza, że rok do tyłu ważyłem 4kg więcej o tej porze a udało się w ciagu sezonu zejść do stabilnych 67kg więc teraz liczę na 63 no 62.5 nawet. czas oczywiście, zweryfikuje moje plany i to pewnie nie w sposób w jaki by mi odpowiadał, ale trzeba coś sobie założyć i tego się trzymać.

niestety, mimo, że naprawdę dużo czytałem o treningu pod te pięć kilometrów, naprawdę ciężko coś znaleźć konkretnego jeżeli chodzi o metodykę. o ile od 10km w zwyż nie ma najmniejszego problemu z planami poradami itd, to te 5km jest traktowane zdecydowanie po macoszemu. owszem są całkiem niezłe blogi na YT czy też parę stron w necie, ale i tak wszystko to sprowadza się raczej do treningu pod 10km albo traktowane jest mocno po łebkach, albo też ja nie potrafię wyfiltrować żadnych konkretnych treści i wciąż nie jestem do końca przekonany czy dobrze trenuje pod te 5km, bo jak na razie to najlepiej idzie mi filtrowania piwa przez nerki.

staram się na razie wyfiltrować z pomocą konsultanta to co dla nie powinno być najlepsze, ale jak to ja, od ściany do ściany, chciałbym wszystko na raz robić i mimo, iż wiem, że tak się nie da, próbuję jednak jakoś to wszystko zebrać w jeden rozsądny kawałek planu.

trening czy też plan na najbliższe 9 tygodni oparty jest głównie na bieganiu Vomaxów w różnych wariantach, thresholdów i różnych kombinacjach biegów progresywnych, tak w skrócie oczywiście i jest on wg szkoły 80/20 z drobnymi modyfikacjami, ale naprawdę drobnymi.

kończy się startem 5 marca a potem mam dylematu co robić ze sobą dalej. tą pierwsza fazę traktuję jako wprowadzenie i oczywiście, że chciałbym nabiegać coś koło 19 minut na swoim parkrunie tego 3 marca, ale nie traktuję tego jako start A. ma być widoczny progres do tego czasu, przede wszystkim wagowy, ale tez i treningowy oczywiście.

obecna życiówkę na 5km przyjmuje 19:06. zrobiona była treningowo, na odmierzonej kółkiem pętli, zdecydowanie łatwiejszej niż birko parkrun ale nie była to piątka testowa, tylko mocny trening z pełnego treningu. więc pewnie wtedy na „spokojnie” zszedłbym na zawodach poniżej 19 minut,

było to na początku lipca i byłem wtedy w dobrym gazie, bo tydzień przed potrafiłem zrobić 3x3km po 3:51/5min czy 10x1km/1min po 3;57 czy tez 6×800/400 po 3;41 i jak patrzę na to co biegałem w sezonie, to aż mi się wierzyć nie chce, że tak potrafiłem zapierdalać. ech co młodość to młodość jednak.

rok udało się zacząć zakończyć startem z czasem 19:26 co jest czasem tylko gorszym o sekundę od życiówkę parkrunowej, która nota bene była nabiegana kiedy byłem 4kg lżejszy więc naprawdę jestem zadowolony z tego czasu. pewnie ta sekunda czy dwie była do urwania w idealnie zaplanowanym biegu, ale nie był to bieg idealny, od początku czułem się ociężale, ciekawe dlaczego? i mimo, że pobiegłem go dość równo to nie czułem tego kopa, który do dziś pamietam z tamtego parkruna.

nawet porównanie mocy i tętna mówi samo za siebie bo 299 watt i 166 średnie tętno przy 303 watach i 170 VHR rekordowego parkruna pokazuje, ze obijałem się tel 1 stycznia, zamiast zapierdalać.

mam nadzieję, że to jednak rezerwy są niewykorzystane i po prostu trafił się słabszy dzień, który i tak pokazuje, że forma jest dość stabilna a o niebo lepsza niż 1 stycznia 2021 bo wtedy to ja odbijałem się od dna postcovidowego dopiero więc jest jeszcze matka głupich we mnie cały czas.

cichykot Opublikowane przez:

Jeden komentarz

  1. Lukasz
    3 stycznia, 2022
    Reply

    Gratuluje tak trzymaj jak zejdziesz poniżej 60 kilo to będziesz biegał 5km w 15 minut 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.