tak tak, ten w lustrze to niestety ja…

cieżko się strasznie zabrać za pisanie, jak uciekło ponad 4 tygodnie życia blogowego, nie ma systematyki, nie ma matematyki, wszystko leży i kwiczy, a cyfry się nie zgadzają. dodatkowo, wciaż nie wiem gdzioe jestem biegowo , niby jako taki się wszystko zgadza, chociaż było parę wpadek po drodze dość mocnych, niemniej sama forma wciąż stabilnie nie wiadomo jaka.

kolejny raz wprowadzam delikatne lub radykalne zmiany, w samym planie tylko i ile niekoniecznie wciaż magnessowa myśl treningowa, prowadzi mnie drogą jasną, jednak nie wszystko to wygladało, jak mam wyglądać.

znów dobiłem do sciany w którymś momencie i było już blisko blisko, do zderzenia się z nią, mam jednak nadzieję, że tym razem jednak, po raz kolejny znów bo kolejny wnioski zostana pociagniete do odpowiedzialnosci.

idealnie właśnie wbił się w to rysunek kolesia magnessa, Jonathana J. Marcusa który to pozwoliłem sobie ukraść z jego twitta.

do tego dochodzi tez pesel i niestety trzeba się, może nie tyle co pogodzić z jego numerem, to brać to zdecydowanie mocno pod uwagę, dużo mocniej niż mi się wydaje. czyli ostatnio było jeszcze za mocno biegane. strasznie cieżko idzie mi zrozumienie, że czasem słabiej znaczy lepiej.

wywaliłem więc z zegarka wszystko już co mogłem wywalić, zostawiłem tylko tętno czas i moc a i nawet mocą przestałem się sugerować i od 3 tygodni wszystko zacząłem biegać na samopowyczucie.

trzymam się planu, bo trzymać się trzeba, ale staram się wciąż delikatnie zwalniać lub przynajmniej robić wszystko te paręnaście procent lżej.

w międzyczasie były dwa parkruna, które po raz kolejny dupy w niczym nie urwało, niemniej wciąż czasy poniżej 20min, chociaż ten ostatniosobotni, były już jakby lekko lepszy nawet nie o czas chodzi, aczkolwiek 19:34 to razy najlepszy wynik od pierwszego stycznia kiedy t nabiegałem 19:26.

zostało 8 tygodni do „głównego startu” w tej połowie roku, więc wszystko jeszcze można wygrać lub przegrać oczywiście niemniej walka trwa.

dziś wpis, może nie na odpierdol, bo staram się nie robić takich, ale mam we łbie wiekszą pustkę niż zazwyczaj i zdecydowanie nie lubię pisać o czasach zamierzchłych, bo tak je już traktuję.

czuj, czuj, czytaj.

cichykot Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.