indeed

sam wpis nawet nie jest problemem, ale jakiś sensowno bezsensowny tytuł do niego wystrugać to jest jazda dopiero, chyba jakiś generator tytułów trzeba będzie sobie wynaleźć, ale póki co niestety na własne fiu bzdziu we łbie zdać się trzeba.

dwa tygodnie temu z marszu niemalże postanowiłem pobiec parkruna, zobaczyć gdzie jestem, podkalibrować sobie moc pod treningi i ogólnie przekonać się z jakiego dna trzeba się wykopywać.

o dziwo, mimo, że był to najsłabszy parkrun w tym roku, to jednak wciąż jestem w każdej chwili na te sub 20 -weszło 19:45. bez polotu, z ciężkimi nogami, ale weszło te sub 20 i to bez żadnych wątpliwości. a jako, że 31.12 w tym roku to też sobota, więc idealnie na zakończenie sezonu, tym bardziej, że pierwszego stycznia tego roku też leciałem parkruna. nie wiem jaka pogoda będzie oczywiście, a w styczniu była idealna do biegania, ale może się uda zawalczyć o parkrunową życiówkę.

trening mam ustawiony generalnie dość ciężki, dużo konkretnych jednostek, ale kolejny raz się przekonuję, że ja muszę mieć włożone, ale z jednym lud dwoma ale, wolne biegamy wolno, i tu pierwszy raz trzymam się zakresów mocy strefy1 i no mimo, że wolno to naprawdę wychodzi, fizjologiczne mądrale piszą, że naprawdę nic nie daje z tego punktu widzenie, bieganie lekko szybciej oprócz większego zmęczenia. więc trzyma się tego jak jaki głupi, żeby jednak nie dokładać narastająco zmęczenia. kolejna ale, to tylko 5 dni w tygodniu, dwa wolne a czasem i trzy się zdarza chociaż staram się trzymać tych pięciu. ale numer trzy, spać chodzę już przed kurami, żeby złapać minimum te 7;15-7;30 snu w dzień fabryczny i w weekendy ponad osiem nabić ale to już trochę na siłę spanie, niemniej mus to mus.

kolejna rzecz na tym pozatreningowym poletku na którym jesteśmy, to masażer, zainwestowałem w taki jak dla konia i jadę dzień w dzień minimum te 15 minut na początek ale już widzę, że warto. inna sprawa, że mogłem to robić i przedtem bo już z rok miałem może i gorszy, ale też przecież spokojnie można go było używać, no ale powiedzmy sobie szczerze, lenistwo brało górę i robiłem to zdecydowanie, zdecydowanie za rzadko.

waga, masa znaczy, tu w czarnej dupie jestem wciąż, 72-73 kg dobrze, że chociaż stabilnie w miejscu a nie rośnie, ale kolejna sprawa zaniedbana. ech kurwa, co zrobić jak zryć się chce.

biegowo magness na pewno nie zalicza się do nudnych trenerów. plany są bardzo mocno urozmaicone, sruktura treningów to koszmar do wbijania w zegarek, ale są ciekawe i naprawdę porafią wejść dobrze w dupę.

inna kwestia, że każde plany potrafią zajebać ale niektóre szybciej, dlatego staram sie naprawdę trzymać podanych temp i nie kombinować, że coś jest za lekko, bo tam nie ma za lekko, tam może być tylko za mocno.

do tego, staram się kontrolować intensywność wskaźnikiem HRV czyli uczę się tego, że czasem warto jednak odpuścić lub coś delikatnie zmienić, jeżeli ewidenitnie widać, że dzień po dniu sprawa się pierdoli i i widać wyrażnie, iż nie jest to sex dla przyjemności.

postaram się teraz pisać, co będzie biegane w przyszłym tygodniu a potem relacyjkę zdawać małą z wykonu i zobaczymy jak to się sprawdzi.

jako, że w sobotę w planie „kontrolne zwody” pobiegnę parkruna to poniedziałek w planie zabawa biegowa 6-3-5-2-4-1 min/2 min easy a potem środa 2x10sek+ 2×15 sek +1x20sek sprint na 3 min. no i sobota parkrun, w sumie bez ciśnienia, nie ten etap jeszcze, żeby walczyć o cokolwiek.

jako, że magnesem biegam dopiero od 3 tygodni, za mało czasu było żeby coś wypracować. a i nie czuję nawet potrzeby nastawiania się na cokolwiek, traktuje sobotę jako ciężki trening na progu, czy też raczej nad progiem delikatnie.

niemniej, nie mam zamiaru nie przyłożyć się do tego, aczkolwiek jak będzie samopoczucie i HRV wskazywało na zjazd, zrobię wtedy po prostu 20min LT. sobota niedługo więc will see.

chłopaki dziś walczą z maratonem-powodzenia.

cichykot Opublikowane przez:

4 komentarze

  1. RysKo
    23 października, 2022
    Reply

    Będę śledził, z powodu pewnych cech wspólnych, czyli podobny wiek i waga, no i ciekawy wyników jestem 🙂
    Sam, do lutego, zamierzam ” pobawić się” bieganiem czyli całkowity spontan uzależniony wyłącznie od samopoczucia i warunków atmosferycznych a w lutym 12 tygodniowy trening pod majowe 5km od Pfitzingera. Coś czuję, że będzie mi pasował.

  2. Anonim
    23 października, 2022
    Reply

    fajnie, że ktoś zagląda, postaram sie naprawdę tydzień w tydzien robic opisy, bo widze, że już mało kto bloga prowadzi.
    🙂

  3. Anonim
    24 października, 2022
    Reply

    Bo wszyscy wolą piwsko chlać.

  4. RysKo
    24 października, 2022
    Reply

    Bo do chlania, prawie każdy, talent ma 😁 a do pisania już niekoniecznie, przynajmniej ja nie mam. Ale podglądam i kibicuję tu i ówdzie, tak bez zazdrości 🤣 motywująco.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.