anchelo, jak się nazywa mieszkaniec teneryfy ? powiedział, ale kurwa zapomniałem i w życiu bym na to nie padł, że akurat tak się nazywa.
jednak jedno wiem, zawziąłeme się teraz na pisanie, i mimo, że pisać za bardzo nie ma oczym w tym tygodniu, to trzeba chociaż, ze trzy zdjęcia wrzucić.

z sześciu dni pobytu, treningów było raptem dwa, obydwa to podbiegi, które mnie wyjebały w chuj, bo nie dość, że pogoda nieprzyzwoicie zajebista, to ja osłabiony mocno przez lokalne wyroby przemysłu browarniczego.

generalnie jak ktoś mało kojarzy teneryfa, tam jest tylko góra albo dół, północna jest bardziej płaska i chłodniejsza, ja niestety dla treningów mieszkałem na południowej i coż, było jak było.

a głównie było, gorąco i zajebiście, piwo, plaża i piwo i piwo i myśl, że wypadałoby pobiegać, ale w sumie na cholerę mi to.

wczoraj, czy też raczej już dzisiaj wróciłem do domu i zrobiłem w miarę planowany trening, ale z naciskiem na w miarę, bo forma została w pustych butelkach po piwie na wyspie.
6km steady ciągneło się jak lot powrotny, ale powoli już wracam do rzeczywistości, i czas zapierdalać od nowa.
No i to mje sie widzi. I styl i zdjęcia.