IDZIE STARE

i tak nagle z niczego, dosłownie od jednego zapytania na stravie, okazało się, że zrobiłem najwieksza woltę treningową ostatniej dekady. treningową oczywiście, bo na ten przykład, stójki na fujarze bez trzymanki, w wciąż rady nie daję zrobić. być może dlatego, że nie próbuje, być może.

zastanawiając się, się i co dalej z moimi treningami, akuratnie trafiłem na trening mojego nowego kierownika na stravie i tak trochę z głupia frant zapytałem, „a ile bierzesz za prowadzenie zawodnika” i można by powiedzieć, że tym jednym pytaniem, zdecydowałem o wszystkim..

musimy, się jednak cofnąć trochę, dokładnie któryś tam dzień wstecz i kolejnym treningu robionym ze strydem, kiedy to kolejny raz, stryd który miał być 5x responsywniejszy, szybszy, kolejny raz okazał wkurwił mnie dokumentnie. biegałem rozgrzewkę tam było 4×15 sekund sprintu i kolejny raz (dzień poprzedni miałem całość w tych okolicach temp) mimo, że wystartowałem jak tomek do browara, to pokazał mi tempo coś ledwo 3:55 a i to naciągane, jak stanik starej balcerkowej.

nasz kurwa, coś się zagotowało we mnie, zabulgotało, upuściłem pierw pary, a potem zrobiłem to co powinienem zrobić już dawno i wyłączyłem tempo/dystans ze stryda a zostawiłem GPS.

i nagle się okazało, że mój wtedy jeszcze Epix, zaczął mi pokazywać te same kolejne 15sto sekundówki rytmu po 3;20/25

analiza dogłębna pokazała, że owszem stryd jest bardzo responsywny, ale po jakichś 6-7 sekundach a do tego czasu pokazuje bzdury, czyli nic. po prostu rozpędza się.

żeby nie było wątpliwości, ja to biegałem z nabiegu, byłem w pełnym galopie, więc nie ma tu mowy o przypadku, błędzie pomiarowym i żadne takie, na pewno biegałeś żle.

przypominam, że właśnie z tego powodu rozstałem się ze starym strydem w okolicach sierpnia zeszłego roku i biegałem sobie spokojnie na fps, kiedy nagle się okazało, że ruszyła przedsprzedaż nowego tego cuda, które właśnie dostałem, które to miało reagować z sekundowym poślizgiem, zrobionym miał on ci być specjalnie do sprintów, i tak było jak to stryd opisał:

No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo:

List był do wuja Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta…no, taka… tego…
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie – nazwisko
I Łódź… i ta ulica z numerem.

I pamiętam wszystko:

Że znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer też wrzucał,
Wysoki – wysoki,
Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał,

i z tego wszystkiego, co stryd obiecał, jedyne co zrobił, to mnie wydupczył bez mydła.

i wtedy sobie pomyśłem, a na chuj mnie ten kaktus?

i sprzedałem stryda, wypierdzieliłem tą moc, zaczynam wszystko od nowa.

znaczy się, siła przyzwyczajeń została, więc jeszcze sobie zaglądam na moc garmina, ale już tylko raczej porównawczo.

19 marca pobiegłem park run w manchesterze, tam zrobiłem życiowe park runowe PB 19.21 i mimo, że PB jest PB, wciąż czułem, że czegoś mi brakowało.

zeszły tydzień i obecny uzgodniłem z kierownikiem, że robimy wprowadzający, a od 3 kwietnia zaczynamy zapierdalać, bo podobno zapierdol będzie mocny.

no właśnie, na temat nowego szefa współpracy napisze więcej pod koniec tego tygodnia, bo chce wrzucić, chociaż takie podsumowanie, a temat współpracy zasługuje na dłuższy wpis.

aha, zegarek na parkrunie bez stryda okazał mi 4.99 km a stryd jakby nie był ustawiany zawsze miał minimum 5.05 do 5.10 taka to przysłowiowa dokładność jego mać była.

cichykot Opublikowane przez:

2 komentarze

  1. weuek
    28 marca, 2023
    Reply

    Panie, rewolucja!

  2. lukasz
    28 marca, 2023
    Reply

    Faktycznie Robert takze mam niestety takie wrazenia ,ze lepiej biegac bez stryda

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.